Duża wieś gminna w powiecie konińskim, położona nad Czarną Strugą, 8 km na południowy zachód od Rychwała, przy drodze do Jarocina.
Po raz pierwszy jest wzmiankowana w dokumencie z 1394 r. Była własnością szlachecką.
W drugiej połowie XVII w. była tu kuźnica – niewielki warsztat hutniczy z dymarką służącą do wytopu żelaza z rudy darniowej i młotem ( napędzanym kołem wodnym ), którym przesuwano otrzymany produkt w celu usunięcia zawartego w nim żużla. Pokłady rudy darniowej, których grubość dochodziła w okolicy wsi do 2 m, były eksploatowane jeszcze po II wojnie światowej. Latem 1940 r. hitlerowcy utworzyli we wsi getto dla ludności pochodzenia żydowskiego z ówczesnego powiatu konińskiego. Przebywało w nim ok. 2000 osób.
Część z nich wywieziono w marcu 1941 r. do tzw. Generalnej Guberni, a pozostałych – w październiku 1941 r. – wymordowano w lasach pod Kazimierzem Biskupim. Później – na przełomie 1942 i 1943 r. – hitlerowcy urządzili we wsi obóz pracy dla Żydów.
Lasy położone na zachód od wsi były w 1944 r. terenem działania radzieckich grup zwiadowczych, zrzucanych na spadochronach na tyły frontu. W skład tych grup wchodzili także Polacy.
W niewielkiej odległości od Grodźca miały swe leśne obozowiska m.in. oddziały Sergiusza Iliaszewicza( pseudanim „Zygmunt Sokołowski”) i Mikołaja Kozubowskiego ( pseudonim „Merkuriusz”). Ich działalność nie byłaby możliwa bez ścisłej współpracy z miejscową ludnością. Polacy ukrywali zwiadowców w swych zabudowaniach, dostarczali im żywności oraz zbierali potrzebne informacje. Punkty kontaktowe zwiadowców znajdowały się m.in. w : Białobłotach, Ciświcy Starej, Grodźcu i Lądku.
Według miejscowej tradycji istniał dawniej w Grodźcu zamek.
Oskar Kolberg w swym monumentalnym dziele LUD podał związaną w nim legendę:
W czasie drugiego wtargnięcia Szwedów za Karola XII, wódz szwedzki ( Mensodorf) stojąc obozem w Stawiszynie, trzykrotnie ponawiał napad na zamek grójecki, a zawsze bezskutecznie. Za czwartym razem wysłał parlamentarza, zapraszając starostę grójeckiego na układy do swego obozu. Podanie mówi, że gdy starosta , niepewny czy na długo zamek obronić zdoła, przybył do obozu, kazał go Szwed przytrzymać i najokropniej zamęczyć za to, że przy wieczerzy nie chciał on spełnić zdrowia Karola XII wprzódy nim Szwed nie spełni zdrowia Leszczyńskiego.
Ten ostatni bowiem urągał mu, mówiąc że jego władca jest królem dziedzicznym z łaski Bożej, każden zaś szlachcic polski jedynie z łaski tegoż władcy królem zostać może, i na dowód tego, wtłoczył staroście na głowę koronę żelazną do czerwoności rozpaloną , aż tenże ducha wyzionąć musiał. Szwedzi potem napadli na zamek i zdobyli g,a żona starosty z siedmioletnim synkiem rzuciła się w bezdenną studnię wraz z kluczem zamkowym którego oddać nie chciała, a którym naprzód zabiła synka.